Byłem w watasze już od dłuższego czasu ale nadal nie miałem własnej jaskini. Kicze nie chciała mnie wypuścić bo uważała że jestem jeszcze za słaby. Większość ran już zagoiła ale niektóre jeszcze zostały Do watahy dołączyło wiele pięknych wilczyc ale nie ma rady, ja nadal ją kocham. Z jej braćmi jestem w najlepszych stosunkach. Z jej dziećmi też. Syriusz uważa, że byłbym świetnym alfą i mężem. Rozmyślałem leżąc na posłaniu. Jaskinia Kicze była ogromna i cała jej rodzina się w niej mieściła. Kicze leżała na drugim posłaniu. Nagle do jaskini wpadł Syriusz:
- Kicze ludzie na naszym terytorium!
- Uspokój się Syriuszu. Zajmiemy się tym później.
- Dobrze powiedział Syriusz i wyszedł. Ja zastanawiałem się kto to może być kiedy przypomniałem sobie moje utrapienie- Pięknisia. Pewnie nie mógł się pogodzić z tym, że stracił źródło zarobku. Teraz kiedy po tylu latach znów jestem wśród wilków chce nas zabić albo wyłapać żeby się wzbogacić. Teraz położę kres jego złu, kres jego życiu. Postanowiłem zabić go a potem oświadczyć się Kicze. Teraz trzeba było zabić Pięknisia. Wstałem i pobiegłem w góry. W górskim potoku złowiłem sporo ryb, które zjadłem bo nie chciało mi się polować. Napiłem się wody i pobiegłem do granicy terytorium(chociaż sam nie wiem czy ono ma granicę). Złapałem trop. To był mój cel. Poszedłem za zapachem i trafiłem na obozowisko.
- To on założył tu obóz.- Powiedziałem do siebie. Miałem szczęście. Piękniś założył obóz w miejscu bardzo pechowym dla siebie. Było tam pełno kryjówek w których mogłem się schować a nie było mnie widać nawet w dzień, a w dodatku było widać jedyną drogę prowadzącą do obozu. W końcu wybrałem tę z której wszystko widziałem i w razie potrzeby wyjść i zagrodzić mu drogę. Położyłem się w niej i leżałem aż do wieczora. Wtedy przyszedł. Nadal wyglądał jak dawniej z jednym wyjątkiem: był jeszcze bardziej szkaradny. Potwór w czystej postaci. Wszędzie łaził z wielkim nożem i dwoma nabitymi rewolwerami. W końcu postanowiłem go zaatakować. Wyszedłem z jamy i zawarczałem groźnie aby się odwrócił. Nie miałem zamiaru atakować go od tyłu bo byłby to dla mnie wielki dyshonor.
- Sam przyszedłeś do mnie Kazanie. Widzę że jesteś w świetnej wormie. Silniejszy niż podczas naszego ostatniego spotkania.- Powiedział i wystrzelił dwie kule. Nie trafiły mnie. Zaczął strzelać. Oba magazynki były już puste. W końcu zawyłem. Z różnych krańców terytorium dobiegało wycie. Piękniś przeląkł się trochę.
- Masz tu więc stado. Tym lepiej dla mnie.- Powiedział. Wtedy rzuciłem mu się do gardła. Próbował mnie zrzucić ale byłem za ciężki i mój uchwyt odcinał mu dopływ tlenu co szybko go osłabiało. Zanim umarł przeciął mi niegroźnie skórę na grzbiecie. W końcu miałem już dość jego szarpaniny i przegryzłem mu gardło. Wróciłem do jamy i położyłem się spać. Rano pobiegłem na plażę. Zacząłem przechadzkę. Szedłem brzegiem i natknąłem się na miejsca oświadczyn Syriusza i Białego Kła. Szedłem bardzo długo. Zaczynałem tracić nadzieję że coś znajdę. Jednak postanowiłem że przejdę jeszcze kawałek. Tak co chwilę do siebie mówiłem. W końcu zobaczyłem zatokę. Byłem niezwykle szczęśliwy. wbiegłem do wody i cieszyłem się jak szczeniak. W końcu powiedziałem do siebie:
- Kazan jesteś dorosłym wilkiem a zachowujesz się jakbyś miał raptem 2 miesiące. Wyszedłem z wody i nie mogłem uwierzyć w piękno tego miejsca. Zacząłem szukać słodkiej wody. Znalazłem źródło z wyjątkowo smaczną wodą. Była znakomita, chłodna i orzeźwiająca taka jaką lubię.
Zatoka była wielka i można było tam znaleźć mnóstwo przydatnych rzeczy. Na brzegu rosły trzy palmy. Po prostu raj. Szukałem muszli i znalazłem ich bardzo dużo. Ułożyłem z nich kilka serc na piasku.Poszedłem wzdłuż plaży i znalazłem wiele pereł. Postanowiłem, że zrobię z nich naszyjnik dla mojej ukochanej. Zostawiłem je przy palmach i poszedłem do lasu, który był w zatoce. Znalazłem w nim jaskinię. Leżał w niej hamak. Byłem zdziwiony bo gdzie tylko ktoś się oświadczał był hamak. Zabrałem go i rozwiesiłem go między palmami.
Wziąłem nitkę i zabrałem się do robienia naszyjnika. Zajęło mi to trochę czasu ale wyszedł piękny.
Potem pobiegłem na polowanie. Upolowałem wielkiego jelenia i rozmaite ptactwo. Zaciągnąłem je do zatoki i pobiegłem do Merlina. Dał mi eliksir dzięki któremu mogłem oddychać pod wodą. Wróciłem do zatoki, wypiłem go i wskoczyłem do wody. Złowiłem kilka ryb i postanowiłem przygotować kolację. Kiedy skończyłem usłyszałem głos:
Link
Obróciłem się i zobaczyłem sowę.
- Witaj. Czy czegoś sobie ode mnie życzysz?- Zapytałem.
- Chodź za mną.-Powiedziała. Poszedłem za nią. Zaprowadziła mnie do portalu. Otworzył się i wyszło z niego pięć nimf a po chwili cztery wróżki.
- Witaj Kazanie jestem Hesperyda to moje siostry: Diana, Cassandra i Lilian. Te pięć nimf to: Victoria, Dajen, Jera, Jeroza i Maroza. Jesteśmy twoimi towarzyszkami.
- Dobrze. Czy mogłybyście mi pomóc?- Zapytałam. Wróżka skinęła głową. Teleportowały nas i zaczęły coś robić. Tak jakby czytały mi w myślach. Na plaży rozstawiły pochodnie i świece. Z muszli zrobiły serca i ścieżki. Wszędzie było pełno róż. Zrobiły nawet wianek. W końcu pobiegłem po Kicze. Po chwili przybyliśmy już na miejsce zjedliśmy kolację i położyliśmy się na hamaku. Nimfy i wróżki grały na instrumentach i śpiewały kiedy skończyły dałem jej perły i powiedziałem:
- Kicze zakochałem się w tobie i chciałbym Cię zapytać czy zostaniesz moją partnerką?
Kicze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz