-Idziemy na spacer?
-Jasne
Kiedy szliśmy przytuliłem się do Diany i lizałem.Nagle zaatakował mnie czarny wilk,zdążyłem go obrócić o tak:
Potem odepchnął mnie z potężną siłą:
Złapał mnie za szyję i przerzucił na drugą stronę:
W plułem krew i krzyknąłem:
-Diana uciekaj!!!!
-...
-Nie stój tak uciekaj!-w ostatnim momencie uciekła
Powiedziałem:
-Tylko na tyle Cię stać?-wstałem
-To dopiero rozgrzewka!
Z siłą ugryzł mnie w klatkę piersiową i odepchną.Wyplułem krew,czułem objęcia śmierci, ale się nie dawałem.Z ostatnich sił ugryzłem go w szyje tak,że jak go puściłem.Nie mógł na brać oddechu i kiedy biegł padł nieżywy.Ja walczyłem ze śmiercią,wygrałem,wstałem i powiedziałem sam do siebie:
-Mu...muszę i...ich o...o...ostrzec
Leżałem przy jakimś kwiecie:
I powili wstawałem,wstałem i poszedłem do watahy przy jakimś drzewie stały Diana i Kicze.
(Diana?Kicze?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz