Przygotowałem sobie ciepły "płaszcz" ze skóry niedźwiedzia polarnego. Założyłem go na siebie tak że wyglądałem zupełnie jak on. Wyszedłem z jaskini i poszedłem na obchód. Po drodze zobaczyłem wiele niedźwiedzi polarnych. Głównie samic z młodymi.
W końcu miałem już dość tych przebrzydłych stworzeń na moim terytorium. Zabiłem wszystkie samice. Pod futrem niedźwiedzia trzymałem sznurki. Zrobiłem z nich pętle i mocną linkę. Zawiązałem je na szyjach młodych. Zbudowałem sanie na które wrzuciłem martwe samice. Młode przywiązałem do sań. Pociągnąłem je za sobą. Po drodze zobaczyłem 5 wilków. Strasznie rzucały się w oczy głównie przez dwa czarne wilki. Reszta była biała. Podszedłem do nich i zdjąłem kaptur z głowy niedźwiedzia.
- Jestem Kazan alfa watahy zamieszkującej te tereny co tu robicie?- Zapytałem.
- Jestem Wenar. To moje trzy siostry Hesperyda, Elena i Ella. To mój szwagier Wezyr. Szukamy naszej siostry Kasidi i jej męża Zefira oraz umykamy przed śniegiem.- Powiedział. Oczy dziwnie mi się zaświeciły i w nich pojawiły się łzy.
- Kasidi to moja siostra. Kim są wasi rodzice?- Zapytałem.
- Kazan?- Zapytał zdziwiony Wenar. Kiwnąłem głową. Wtedy poznaliśmy się. Ja aż popłakałem się się ze szczęścia. Kiedy się już uspokoiłem powiedziałem:
- Moja wataha przygotowała się na tę zimę. Chodźcie zaprowadzę was.- Powiedziałem i poszedłem. Po kilkunastu minutach byliśmy już w jaskini przy zdzieraniu skór z zabitych niedźwiedzi a kilka wilków pilnowało młodych niedźwiadków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz