Jerome próbował się podnieść.
- Leż!- Warknąłem.
- Tak rozbiłeś się wojowniczy? To dobrze. Będziesz walczył z każdym z mojej watahy. Tyle że teraz albo sam polegniesz albo nas wybijesz. - Zaśmiała. Jerome wstał i chciał się na nią rzucić. - Leż!- Warknąłem znowu. Wtedy otoczył nas krąg wilków. Ona wyszła z niego a wszedł inny basior.
( Piosenka w tel Link) Rzuciliśmy się sobie do gardeł. I tak przez blisko przez 10 walk jak nie więcej. Zawsze wygrana. Rozejrzałem się.
Było już tylko kilku. Pokonałem każdego. W ostatnim starciu jeden zaprószył mi oko piachem. Warczałem i kłapałem szczęką na oślep.
Jednak pokonałem i jego. W końcu ta wilczyca stanęła w szranki ( Nic dziwnego reszta była martwa)
- Zabiłeś 199 wilków. Został Ci jeszcze jeden!- Krzyknęła i rzuciła się na mnie. Nie było jednak trudno ją zabić. Uwolniłem towarzyszy i pobiegliśmy do domu. Była już dość gruba warstwa śniegu. Syriusz pobiegł pierwszy.
Kiedy ujrzałem Kicze pobiegłem do niej jak szalony.
Jerome?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz