Oni tam biegli z przodu a ja padłem:
Zamknąłem oczy i powiedziałem sobie w pros:
-Zapomnieli o mnie a ja tu umrę!
Nagle widziałem rozmazanie postacie trzech wilków.Wzięli mnie na plecy i zabrali.Pomyślałem to pewnie Kazan i zemdlałem.Po tygodniu w śpiączce obudziłem się.Jak się obudziłem zobaczyłem trzy wilki:
Zapytałem:
-Ki..kim jesteście?
-Jesteśmy braciami ja ten po środku jestem Alfik po mojej lewej Jack a po prawej Kiba
-Gdzie jestem?
-Nie ruszysz się z tond do puki się nie wykurujesz
-A co mi jest?
-Masz złamane tylne nogi i jesteś cały pogryziony
-A... co...o z moją rodziną?
-Wrócisz góra osiem miesięcy
-Ile?!
-Stary nie zanieśmy Cię do watahy bo to nie bezpieczne okolicę
-A ile byłem w śpiączce?
-Tydzień
Miną miesiąc i zacząłem po woli chodzić.Podszedł do mnie ranny Kiba i powiedział:
-Jerome gdzie są moi bracia?
-Co Ci się stało?!
-Nic
-Po łuż się a ja ich poszukam
Kiedy ich szukałem usłyszałem moje imię:
Zobaczyłem Kazana:
Góra była stroma więc nie mógł się wspiął więc zawyłem na pożegnanie:
https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=5903986319057531297#editor/target=post;postID=3394953123190018991;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=0;src=link
Kiedy poszedłem do reszty był tam Kazan i powiedział:
-Wracamy do watahy
-Szczerze nie chcę
-Dlaczego!?
-Bo oni o mnie zadbali jak o swojego więc wybacz- wziąłem głowę na dół i powiedziałem do reszty:
-Do ataku!
Kazan powiedział wszystko Dianie(tak myślę). Na następny dzień kiedy poszedłem na spacer napotkałem Dianę,nie widziałem jej od czterech miesięcy.
(Diana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz