Kiedy szłem zobaczyłem coś ciekawego:
Zobaczyłem rannego ptaka który mówi:
-Nie zjedź mnie ja mam żonę i pisklęta
-Nie zamierzam
-Dziękuję
-Co tam jest?
-Myśliwi
-W którą stronę idą?
-W stronę jakiejś Watahy Czarnej Rzeki
-Muszę ich powstrzymać!
-Czemu?
-Mam tam rodzinę,nie narodzone szczenięta i przyjaciół
-Pomóż mi
-Jak?
-Połóż na to drzewo-wziąłem go i położyłem.Zawyłem
-Uratuję też Cię!
Przybiegłem,podniosłem ogon i zacząłem warczeć.Spojrzeli się na mnie.Powoli podchodziłem. Zaczęli strzelać oberwałem w klatkę piersiową,ucho,nogę,ogon i policzek.Biegłem na nich bez problemu.Pokonałem prawię wszystkich ale kiedy biegłem na ostatniego...obciął mi pół ucha.Spojrzał mi w oczy a ja jemu.Potem złapałem za szyję,kiedy padał wbił mi nuż w klatkę piersiową.Po szedłem do tego ptaka i powiedziałem:
-Ptaszku...
-Wilku!-zleciał i usiadł na mnie
-A... ale mnie boli ucho!
-Nie masz połowy
-Co?
-Musiał Ci uciąć
-Nie!
-Co nie?
-Obiecałem Dianie(mojej żonie),że nie będę wtranżalać się w kłopoty!
-Ale ty uratowałeś całą watahę
-W ogóle jestem Jerome a ty?
-Jonny
-Lepiej leć do rodziny
-Nie zostawię Cię samego!
-Dojdę sam
-A poza tym mam złamane skrzydło
-Wskakuj na moją głowę wezmę Cię do Maelina
-Kto to?
-Szaman
-O dobrze
Kiedy szliśmy Diana przyszła i powiedziała:
-Miałeś wtranżalać się w kłopoty!
-Ratowałem watahę
-Niby przed ptakami?!-spojrzała na Jonn'ego
-Nie przed myśliwymi
-Co jest z twoim uchem?
-Myśliwy mi odkroił
-A co z tym ptakiem?
-Ma złamane skrzydło
-To go zjedźmy
-Nie,to mój przyjaciel
-To przepraszam ptaszku
-My idziemy dalej
Poszliśmy,Merlina mnie i go uleczył,powiedział:
-Twojego ucha nie da się uleczyć
-Ale co to znaczy?
-Przyjdź do mnie za dwa lata
-Dobra
Jonny odleciał a ja poszłem do Diany.Podkuliłem ogon i powiedziałem:
-Przepraszam
-Czemu nie masz teraz połowy ucha?
-Nie wiem
-...
-Przepraszam,że sprawiłem Diano kłopot ale w dobrej sprawię,uratowałem watahę
(Diana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz