W pewnym miejscu w rzece leżało ciało.
Za nim kolejne ciało.
I jeszcze jedno.
Byłem tym zszokowany. W pewnym momencie coś trafiło mnie w bark. Zacząłem uciekać. Jednak to "coś" trafiło mnie jeszcze w pierś. Uciekłem po pewnym czasie jednak zacząłem tracić siły. W końcu padłem na koło drzewa. Wtedy usłyszałem głos modlitwy:
MODLITWA WILKA
Szliśmy tylko
Po karmę
Dla dzieci,
Złapali nas ludzie,
Potraktowali jak śmieci
Puszczali nas
Żądnymi krwi psami,
Byliśmy razem
A jednak tak sami
Teraz leżę -ciężko
Oddycham – umieram
I w głowie rozproszone
Myśli zbieram
I pytam już chyba
Tylko sam siebie
Boże czy widzisz -
Gdzie szukać mam ciebie
Nie cofniesz już czasu
Dlaczego pozwoliłeś
Im wejść do lasu?
Teraz swą duszę
Na twe ręce zanoszę
I o jedno
Jeszcze Cię proszę
Niech moi bracia
Będą zawsze wolni
A ludzie tylko
A ludzie tylko
Do miłości zdolni
AMEN
To było straszne. Bałem się. Leżałem pod tym drzewem i czekałem na pomoc.
W końcu straciłem przytomność.
Midnight dokończ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz