- To powiemy - powiedziałem.
- To chodź! - Kicze się uśmiechnęła i polizała mnie w policzek.
Wilczyca wbiegła na jakiś duży głaz i zawyła. Po chwili zebrała się większość watahy. Podszedłem do niej i usiadłem.
- Moi drodzy - zaczęła Kicze. - Jutro odbędzie się mój ślub z Kazanem!
Wszyscy zaczęli wyć, szczekać, skuczeć i skakać z radości. Czekaliśmy z niecierpliwością na następny dzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz