Po bitwie z 5 wilkami byłyśmy wykończone a Zafira strasznie smutna, ale nie chciała o tym gadać. Ja i Juli poszłyśmy do Merlina bo trochę nas poturbowali i wszystko nas bolało.
Merlin zbadał Juli i ją opatrzył, następnie mnie opatrzył też mnie i spojrzał jakoś dziwnie.
-Co coś nie tak ze mną albo, Juli?
-Nie wszystko dobrze.
-Wyszłyśmy byłam zdziwiona
-O co mu chodziło?-myślałam.
Przechadzałam się po lesie zamyślona i nie zauważyłam kiedy wleciałam do Rzeki Narodzin.
Nałykałam się dwa łyki wody i kaszlałam ale, nagle przyleciała sowa.
-Witaj sowo!-powitałam ją wychodząc z rzeki-Co cię sprowadza?
-Witaj ile się napiłaś?-zapytała.
-Dwa ale, to nic nie spodziewam się szczeniąt.
-A czy na pewno?-zapytała.
-Nie, a ..... Czekaj czy ja...?
-Tak będziesz mieć znów potomstwo.
-Naprawdę?-zdziwiłam a, za razem ucieszyłam się.
-To.. to świetnie!
Sowa odleciała a ja wiedziałam że, po tej wodzie jutro będą maluchy więc szybko wróciłam do mojej i Syriusza jaskini i akurat w niej był.
-Cześć! -przywitałam go.
Położyłam się zmęczona i usnęłam.
Syriusz?Kicze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz