Syriusza. Poszedłem do niego, bo coś dziwnego się ze mną działo....
Nie mogłem jeść, pić ani spać, bolała mnie trochę głowa.... Ale
najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że mimo iż nie jadłem ani nie
piłem od kilku dni nie odczuwałem głodu ani pragnienia. Mimo iż nie
mogłem spać - byłem wypoczęty i rześki.
Potruchtałem przez tereny watahy. Syriusza znalazłem nad Wodospadem
Zakochanych razem z jego partnerką. Nie chciałem im przeszkadzać, ale
przyjaciel mnie zauważył i zwołał do siebie. Powiedział:
-Co cię trapi? Jesteś jakiś nie swój.....
-Hm... No... W sumie to właśnie chciałem się ciebie spytać...-
opowiedziałem mu o wszystkim co się ze mną ostatnio dzieje. On
powiedział:
-Ha! Wszystko jasne!
-A więc?- spytałem.
-To ciężka i niebezpieczna choroba.... A wiesz jak się nazywa?.....
Nie?... To ja cię olśnię! Miłość! Jesteś zakochany!
-Kto? Ja? Nie....
-A ja nawet wiem w kim.....
-Co? Nie! Wcale nie! Nie jestem zakochany....
-Oj weź.... Mi możesz powiedzieć.... No dawaj!
-Ech.... No dobra... Chodzi o Karię....
-A..... Rozumiem....
-Co ja mam zrobić....????
-Powiedz jej. To najlepszy sposób.- uśmiechnął się.
-Heh... Tylko jak....???? Żeby to było takie proste... Ale nic. Dzięki
za radę....- podziękowałem Syriuszowi i poszedłem z powrotem do swojej
jaskini.... Po drodze byłem zamyślony. Wpadłem na kogoś. To była
Karia... Zbladłem. Przełknąłem ślinę. W końcu ogarnąłem się i
powiedziałem:
-Cześć Karia.... Dobrze... Dobrze, że... Cię spotkałem...
-Coś nie tak? Jesteś jakiś nie swój.... Wszystko okey?
-Tak.... Tak... Tylko chciałem cię spytać.... Albo... Albo raczej
powiedzieć ci.... Że.... Bo ja.... Ja....
-Ja?
-Ja cię kocham.....- spuściłem wzrok... Czekałem co odpowie....
*Karia?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz