wtorek, 31 grudnia 2013

Od Luny Szczeniaki

Szłam do jaskini.Nagle rozbolał mnie brzuch.Poszłam do Merlina.
-Hehe-rzekł nagle
-O co chodzi?-spytałam zdziwiona
-Hm...Jesteś w ciąży,Luno.-powiedział z uśmiechem
-Serio?
-No...
-Nie mogę uwierzyć!
-To uwierz!-powiedział,a ja wyszłam.Pobiegłam do Shadow'a i krzyknęłam
-Shadow,jestem w ciąży!Będziesz ojcem!
Shadow?

Od Syriusza Cd Szczeniaki

- To  cudownie kochanie... trzeba  wymyślić  imiona.
Modnight?

Od Luny Ciąża

Szłam do jaskini.Nagle rozbolał mnie brzuch.Poszłam do Merlina.
-Hehe-rzekł nagle
-O co chodzi?-spytałam zdziwiona
-Hm...Jesteś w ciąży,Luno.-powiedział z uśmiechem
-Serio?
-No...
-Nie mogę uwierzyć!
-To uwierz!-powiedział,a ja wyszłam.Pobiegłam do Shadow'a i krzyknęłam
-Shadow,jestem w ciąży!Będziesz ojcem!
Shadow?

Od Midnight Cd Szczeniaki

-Nie nic mi nie jest tylko czy myślałeś kiedyś o kolejnych szczeniakach-zapytałam.
-Mam nadzieje że, tak bo jutro będzie ich około 6-powiedziałam (próbowałam) spokojnie.

Syriusz?

Od Syriusza Cd szczeniaki

Kiedy  Midnight  wróciła  do  jaskini  wyglądała  jakoś  dziwnie. Strasznie  się  o  nią  martwiłem. Kiedy  się  obudziła   zacząłem  ją  z nerwów  wypytywać:
- Midnight  nic Ci  nie  jest?  Dobrze  się  czujesz? Jesteś  zdrowa?
Midnight?

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Od Midnight szczeniaki

Po bitwie z 5 wilkami byłyśmy wykończone a Zafira strasznie smutna, ale nie chciała o tym gadać. Ja i Juli poszłyśmy do Merlina bo trochę nas poturbowali i wszystko nas bolało.
Merlin zbadał Juli i ją opatrzył, następnie mnie opatrzył też mnie i spojrzał jakoś dziwnie.
-Co coś nie tak ze mną albo, Juli?
-Nie wszystko dobrze.
-Wyszłyśmy byłam zdziwiona
-O co mu chodziło?-myślałam.
Przechadzałam się po lesie zamyślona i nie zauważyłam kiedy wleciałam do Rzeki Narodzin.
Nałykałam się dwa łyki wody i kaszlałam ale, nagle przyleciała sowa.
-Witaj sowo!-powitałam ją wychodząc z rzeki-Co cię sprowadza?
-Witaj ile się napiłaś?-zapytała.
-Dwa ale, to nic nie spodziewam się szczeniąt.
-A czy na pewno?-zapytała.
-Nie, a ..... Czekaj czy ja...?
-Tak będziesz mieć znów potomstwo.
-Naprawdę?-zdziwiłam a, za razem ucieszyłam się.
-To.. to świetnie!
Sowa odleciała a ja wiedziałam że, po tej wodzie jutro będą maluchy więc szybko wróciłam do mojej i Syriusza jaskini i akurat w niej był.
-Cześć! -przywitałam go.
Położyłam się zmęczona i usnęłam.

Syriusz?Kicze?

niedziela, 29 grudnia 2013

Od Damona Zakochałem się...

Nikogo tu jeszcze nie znałem. No może z jednym wyjątkiem - znałem
Syriusza. Poszedłem do niego, bo coś dziwnego się ze mną działo....
Nie mogłem jeść, pić ani spać, bolała mnie trochę głowa.... Ale
najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że mimo iż nie jadłem ani nie
piłem od kilku dni nie odczuwałem głodu ani pragnienia. Mimo iż nie
mogłem spać - byłem wypoczęty i rześki.
Potruchtałem przez tereny watahy. Syriusza znalazłem nad Wodospadem
Zakochanych razem z jego partnerką. Nie chciałem im przeszkadzać, ale
przyjaciel mnie zauważył i zwołał do siebie. Powiedział:
-Co cię trapi? Jesteś jakiś nie swój.....
-Hm... No... W sumie to właśnie chciałem się ciebie spytać...-
opowiedziałem mu o wszystkim co się ze mną ostatnio dzieje. On
powiedział:
-Ha! Wszystko jasne!
-A więc?- spytałem.
-To ciężka i niebezpieczna choroba.... A wiesz jak się nazywa?.....
Nie?... To ja cię olśnię! Miłość! Jesteś zakochany!
-Kto? Ja? Nie....
-A ja nawet wiem w kim.....
-Co? Nie! Wcale nie! Nie jestem zakochany....
-Oj weź.... Mi możesz powiedzieć.... No dawaj!
-Ech.... No dobra... Chodzi o Karię....
-A..... Rozumiem....
-Co ja mam zrobić....????
-Powiedz jej. To najlepszy sposób.- uśmiechnął się.
-Heh... Tylko jak....???? Żeby to było takie proste... Ale nic. Dzięki
za radę....- podziękowałem Syriuszowi i poszedłem z powrotem do swojej
jaskini.... Po drodze byłem zamyślony. Wpadłem na kogoś. To była
Karia... Zbladłem. Przełknąłem ślinę. W końcu ogarnąłem się i
powiedziałem:
-Cześć Karia.... Dobrze... Dobrze, że... Cię spotkałem...
-Coś nie tak? Jesteś jakiś nie swój.... Wszystko okey?
-Tak.... Tak... Tylko chciałem cię spytać.... Albo... Albo raczej
powiedzieć ci.... Że.... Bo ja.... Ja....
-Ja?
-Ja cię kocham.....- spuściłem wzrok... Czekałem co odpowie....
*Karia?*

niedziela, 15 grudnia 2013

Od Kicze Terytorium

Spacerowałam ze szczeniakami gdy podleciała do nas sowa.
-Witaj!- powiedziałam.
-Witajcie! Chodźcie za mną!- Powiedział ptak. Poszliśmy za nią i nagle zobaczyliśmy kanion z rzeką. Gdy zobaczyliśmy to poszliśmy za nią dalej. Potem zobaczyliśmy kanion podobny do tego ale nieco inny. Potem poszliśmy dalej i zobaczyliśmy zaklęty las. Był piękny. Potem zaprowadziła nas na północny kraniec naszego terytorium. Tam zobaczyliśmy jezioro nad nim niebo wyglądało jak nocą ale miało zorzę. Teraz wyruszyliśmy dalej. Potem sowa zaprowadziła nas w góry i pokazała trzy jeziora położone blisko siebie. To był niezapomniany widok. Teraz sowa sprowadziła nas do jaskini która znajdowała się pod górskim jeziorem. Jej sufit tworzyła zamarznięta woda była strasznie piękna. Kawałek dalej zobaczyliśmy jaskinię z soplami lodu ona też była pod jeziorem. Tak samo była piękna.
Potem zobaczyliśmy wodospad którego woda była zamarznięta był strasznie piękny.
Potem zobaczyliśmy wodospad mieniący się kolorami tęczy. Był wspaniały. Po chwili zobaczyliśmy wodospad był zamarznięty i tworzył wejście do groty.
Weszliśmy tam i sowa zaczęła opowiadać.
-Pokazałam Wam dzisiaj wielkie dziedzictwo waszej watahy. Ten kanion to Kanion Wiedzy. Ta woda gdy się ją wypije uczy wszystkiego. Kolejny to Kanion Wrogów i Przyjaciół. W wodzie jego rzeki zobaczyć można przyjaciół i wrogów. W tym lesie mieszkają duchy i magiczne stworzenia, które wam będą pomagać. To Las Dusz. To jezioro nosi nazwę Jezioro Wiecznej Nocy. Tu nigdy nie ma dnia, Jest spokojnie. Tu duchy przemierzają niebo w postaci zorzy. Te jeziora noszą nazwę Jeziora Trzech Braci. Kto wypije z nich wodę będzie zawsze miły dla innych i dla nich bliski. Jaskinia pod jeziorem to Lodowy Korytarz. Tam można znaleźć kryształy lodowe które nie topnieją. Za korytarzem jest Jaskinia Lodowa. Jest tam mnóstwo czystego, leczniczego śniegu. Woda która spływa z sopli leczy każdą ranę. Ten wodospad to Lodowy Wodospad. Jego woda jest zamarznięta cały czas. Gdy spojrzy się w jego zamarzniętą wodę można zobaczyć wszystkich członków swojej rodziny którzy żyją. Ten wodospad mieniący się kolorami to Tęczowy Wodospad. Jego woda ożywia rośliny. Upadłe drzewa powstają. Ten wodospad z grotą to Wodospad Ukrycia. Ta grota jest za nim ukryta i strasznie ciężko ją znaleźć. Tu gdy będziecie chcieli będziecie bezpieczni. Teraz chodźcie za mną.-Zakończyła sowa. Wyszliśmy i poszliśmy za sową. Zatrzymała się przed wielkim drzewem.
-To drzewo to Drzewo Historii. Kiedy podleje się je wodą z Tęczowego Wodospadu przebudzi się i zacznie mówić. Opowie wam o historii waszych przodków.- Powiedział ptak.
-Wszystko co widzieliście jest wasze. Dodajcie to do spisu waszego terytorium.-Powiedziała sowa. Po powrocie do watahy dodałam to  do  spisu.


Od Kicze Cd Gdzie Kicze?

-Nie  chciałam  wychodzić.  No  szczeniaki  mają  już  kilka  dni  jeśli  urodziły  się  9 dni  temu.

Od Merlina Gdzie Kicze?

Nie  widziałem  kicze  od  ponad  tygodnia.  Czasem  tylko  do  jej  jaskini  wchodzili  Kazan,  Shady,  Shadow  i  Syriusz z  mięsem.  W  końcu   ja  też  tam  wszedłem  i  zobaczyłem  Kicze  z  szczeniakami.
- Kicze  czemu  nie  widzieliśmy  Cię  od  pomad  tygodnia?
Kicze?

czwartek, 12 grudnia 2013

Od Midnight walka

Myślałam o zapowiadającej się wojnie. Jak to będzie czy nie stracę przyjaciół, partnera albo dzieci. myślałam o tym sporo. Nagle do jaskini weszła Juli.
-Cześć mamo!-przywitała mnie-czym się tak martwisz?
-Cześć -nadchodzącą walką wiele wilków jest w pobliżu-odpowiedziałam.
-Acha no tak, wiesz rozchmurz się trochę-pocieszała mnie
-Może pójdziemy zapolować?-zapytała.
-No dobrze to chodź!-pobiłyśmy.
Po kilku chwilach już jadłyśmy upolowaną zdobycz.
-Masz rację mniej się martwię-rozmawiałam z nią.
Nagle....
-Szybko jutro walka!-podeszłyśmy do krzaków a tam stało około 5 wilków.
-To nasi wrogowie-powiedziałam.
-Są już tak blisko naszej siedziby (jaskiń)?-dziwiła się Juli.
Chodź powiadomimy watahę- powiedziałam.
Kiedy nagle...
-Cześć!-krzyknęła niespodziewanie Zafira.
-Cccsss-zakryłyśmy jej pysk.
-Cich bo nas odkryją-szepnęłam.
-Ooo chyba już odkryli!-przed nami stanął samiec

Zaczęłyśmy się z nimi bić.

czwartek, 5 grudnia 2013

Od Kazana Moje życie

W  życiu  nie  miałem łatwo. Kiedy  byłem  mały  ludzie zaatakowali  watahę  w  której  mieszkałem.  Zabrali  mnie  od  matki   a  ją  zabili. Szkolili  mnie  na  psa.  Ciągnąłem  sanie  z  bardzo  ciężkim  ładunkiem.  Kiedy  miałem  dwa  lata  sprzedali  mnie  do  sani  kurierskich.   Tak  przez  pięć  miesięcy  kiedy  tam  pracowałem  terroryzował  mnie  pies  o  imieniu  Szpic.   Szóstego  miesiąca  dokładnie  trzynastego  września w  środę.   Miałem  go  już  dość   i  rozpoczęła  się  pomiędzy  nami  walka.   Zabiłem  go   i  stałem  się  przodownikiem  zaprzęgu  którym  wcześniej  był Szpic.  Po  roku  służby  sprzedano  zaprzęg. Każdy  jego  członek  trafił  do  innego  pana.  Mnie  sprzedano  człowiekowi  którego  nazywano Piękniś  Smith.   Był  potworem.  Zajmował się   walkami  psów.   Co  wieczór  wypuszczał  mnie  na  arenę  i  musiałem  walczyć  o  swoje  życie.  Najgorsze  było  to że  czasem  musiałem  zabijać  braci- wilki.   Cieszyłem  się  kiedy  do  jedzenia  dostawałem  chociaż  skrawki  mięsa (  zwykle  nie  dostawałem  nic).
Kiedy  miałem  trzy lata  sprzedano  mnie  Pięknisiowi.  Byłem  wtedy  bardzo  silny  bo  przez  rok  ciągnąłem  sanie  z  ciężkim  ładunkiem.  Ale  te  walki   jeszcze  bardziej  mnie  wzmocniły. Pewnego  dnia walka  miła  odbyć  się  w  lesie.  Piękniś  przywiązał  mnie  do  drzewa   łańcuchem  a  na  szyję  założył  kolczatkę.   Ktoś  odwiązał  łańcuch  wtedy  zacząłem  uciekać.  Łańcuch  owinął  się   wokół  mojego  ciała. Piękniś  zobaczył  że  uciekam  i  zaczął  do mnie  strzelać.  Kule  trafiły  mnie  sześć  razy. Kolczatka  ciasno  zapięta  dusiła  mnie.  Nie  mogłem  nabrać  powietrza.  W  końcu  kolczatka i  łańcuch  sprawiły  że  każdy  krok  sprawiał  mi  ból. Moje  łapy  po  przejściu  podłogi  z  gwoździ ( Piękniś  ułożył   deski  nabite
gwoździami  abym  nie  uciekł  ale  po  nich  przeszedłem) krwawiły  mocno. Szedłem  z  coraz  większym  trudem. W  końcu  dotarłem do jakiegoś  terytorium.  Czułem  zapach wilków.
-To  pewnie jakaś wataha.  Na  pewno  są  tu  szczęśliwi.-  Myślałem.  Szedłem  jeszcze kawałek  ale  w  końcu  straciłem  przytomność.  Nie  dziwiłem  się  bo  bez  jedzenia szedłem  prawie  pięć  dni. Nie  miałem  siły  polować.  Leżałem  tam  jakiś  czas. Chyba  dwa  dni  byłem  nieprzytomny.  Obudziłem  się w  jaskini.  Leżałem na futrach i  miałem  zabandażowane rany.  Po  drugiej  stronie  na  posłaniu   leżała  wilczyca.  Ona była  piękna. Myślałem  że  jest  jej  mężem   ale  powiedział:
-Kicze!Gratuluję! Jesteś  w  ciąży!  Po  raz  kolejny  będę  wujkiem.  Szkoda  że  twój  mąż  tego  nie  widzi.  Przebrzydłe  rysie.  Czemu  ten  ryś  go  zabił?
-Nie  wiem  braciszku. No  trudno.  Kieł pomaga mi i  uczy  się  na  alfę.
-To  ona  nie  ma  męża  i  jest  alfą?- Rozmyślałem.  Nie miałem  już  łańcucha ani  kolczatki.  Nagle  do  jaskini wszedł  młody  wilk.  Wyglądał na  ważnego.  Jego  głos  był  dostojny  i  taki  jak  przystało  na  alfę:
-Matko  idzie  wojna Wujek  Syriusz i  jego  żona  wrócili z  obchodu.  Widzieli cztery  watahy. Jedna nazywała  się Wataha Białych Wilków kolejna Czarnych następna Szarych  a ostatnia Czarnych Smoków.  Wujowie Shady, Shadow, Owero  i  Morgan wrócili  z  polowania.
-Dobrze  synu.- Powiedziała  wilczyca.
-Merlin ty  idź  w  góry  po  wodę  uzdrawiającą  a  Bały  Kieł... Kieł  ty  zbierz  wszystkich  zobaczymy  ile  wilków może  walczyć.
-Dobrze  mamo.- Powiedział  i  wyszedł.  Nagle  wbiegł  szary  wilk.
-Kicze!Kicze!  Słyszałem.  Ale  jak  to możliwe?  Przecież  Kazan  nie  żyje.- Wykrzyczał.
-A  więc  jej  mąż  miał  na  imię  Kazan  tak  jak  ja.
-Syriuszu.  Uspokój się  bracie  tak  powiedziała  Sowa.
-No to  prawda  skoro  ona tak  powiedziała  to tak  jest. No  w  takim razie   kto  poprowadzi  wojnę?-Zakończył.
-Syriuszu. Wojnę  poprowadzicie ty i  Biały  Kieł. Pomożesz  mu.- Powiedziała  spokojnie.
-Dobrze  siostro   ty  jesteś  alfą.  Ale  masz  rację  że   twoim  następcą musi  zostać   najstarszy  syn  z  pierwszego  miotu. w rym  wypadku  Biały  Kieł.
-Tak  bracie  ja  nie  mogę  walczyć   wy  się  tym  zajmiecie. - Rozmawiali  aż  zauważyli  że jestem   przytomny.
-Witajcie jestem  Kazan.
-Witaj ja jestem  Kicze  alfa Watahy  Czernej Rzeki.
-Miło  mi.- Odpowiedziałem.
-Należysz  do  jakiejś  watahy?- Zapytała Kicze.
-Nie.  Ludzie  wybili  moją  watahę kiedy byłem  mały.- Powiedziałem.
-Szkoda. Czy  chcesz  dołączyć  do  mojej  watahy?
-Oczywiście.  A  czy  jest  coś  do  jedzenia?- Zapytałem.
-Tak. Syriuszu przynieś  trochę  mięsa.  Ja  też  zjem  w  jaskini.- Powiedziała  a  Syriusz  wybiegł. Po  chwili  wrócił  razem  z  kilkoma  wilkami  niosąc  dużego  jelenia.
-Dziękujemy.- Odpowiedzieliśmy  i  zabraliśmy  się  do  jedzenia.  Ja  się  chyba  w  niej  zakochałem. Byłem zakochany  aż  po  uszy.  Nie chcę  być  alfą  ale  ją  kocham.
-Wygodnie Ci  w  mojej  jaskini?
-Tak  jest  tu  bardzo  przytulnie.
-Dziękuję  miło  mi.
-Masz  męża?
-Nie. Teraz nie  ale  miałam.  Zabił  go  ryś. Miał na  imię  Kazan tak  jak  ty. Kiedy  wydobrzejesz   to  pokażę  Ci  jego  grób.- Popłakała  się.
-Przykro  mi.  Nie  płacz.- Powiedziałem  i  przytuliłem  ją.
-Dziękuję  Ci.- Powiedziała i  wyszła  z  jaskini.  Usłyszałem  jak  mówiła:
-Ten  wilk jest członkiem  naszej  watahy.
I  tak  to  było.


Od Damon'a: Jak tu dotarłem?

Moja historia zaczyna się daleko, daleko, za morzem i górami, na
krańcu świata, gdzie nikt nie spodziewał się mojego poczęcia, ani tym
bardziej narodzin... No, ale przejdę do rzeczy. To wszystko ma swój
początek w jaskini zapomnianej przez świat. To tam uciekli moi rodzice w
poszukiwaniu zrozumienia dla swojej miłości....
-Kocham cię...
-Ja ciebie bardziej...
-Nie... Ja ciebie bardziej...
-Nieprawda....- spierali się tak w czasie tej nocy. Nocy mojego poczęcia.
Potem się urodziłem. W tej samej jamie, w której urodziła się moja
matka, i w której jej ojciec pozbył się mojego. Wtedy moja matka
uciekła ze mną za wodę. By nikt nas nie znalazł...
Od początku byliśmy sami. Mama sama zapatrzała nas w pokarm i wszystko
było dla niej możliwe. Rosłem szybko i szybko nabierałem sił. Gdy
skończyłem 8 miesięcy... Matka zginęła w mojej obronie... Wilki które
nas napadły wzięły mnie ze sobą. Zostałem przybranym synem Alph.
Uciekłem jednak...
Od dłuższego czasu błąkałem się po lasach, stepach, równinach....
Nie miałem swojego miejsca. Byłem już w wielu watahach. Moja skrytość
i cichość budziła we wszystkich podejrzliwość... Może to moje
przeznaczenie...? Może jestem zwykłym wyrzutkiem....? Wtedy dopiero
zacząłem żyć....
Szedłem lasem. Od kilku dni nie miałem w pysku ani kropli wody... Byłem
wychudzony do tego stopnia, że z łatwością mogłem policzyć wszystkie
moje kręgi... Zobaczyłem z oddali rzekę. Resztkami sił podbiegłem do
jej brzegów, ale zanim wysunąłem język zemdlałem...
Ocknąłem się w jakiejś jaskini... Nade mną stały pochylone dwie
wadery - czarna i biała. Rozmawiały:
-Znalazłam go przy Czarnej Rzece.
-Hmm... Jest strasznie chudy i odwodniony. Musiał nie jeść kilka tygodni
i nie pić minimum kilka dni. Oprzypomniał.
-Hej, ty. Jak ci na imię?- spytała biała anielica. Była taka piękna...
-Damon....- powiedziałem słabym głosem.- A ty to...?
-Karia. A to moja matka, Kicze, alpha naszej watahy.
-Mogę.... - zacisnąłem wargi z bólu. Dopiero teraz zauważyłem, że z
mojej klatki piersiowej cieknie krew....- Dołączyć....?
Karia?

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ślub

Ślub  był  taki  jak  zawsze  z  jedną  różnicą  była  kolejna  koronacja  i  mamy   młodą  parę  alfa.