Kiedy szłem słyszałem głos Diany która mówiła:
-Choć za mną...
Więc szłem z tym głosem,nagle wbiegłem na polane,otoczyli mnie ludzie.Któryś wycelował we mnie:
Spojrzałem się przestraszony.Nagle strzelił strzałką usypiającą.Padłem śpiący.Kiedy się obudziłem byłem w klatce przywiązany,któryś wilk powiedział:
-Obyś nie zdechł
-Co?
-Kiedyś zrozumiesz moje słowa
Przyszedł myśliwy,chciał mnie zabrać ale ja złapałem go za rękę i wciągnąłem do klatki.Wbił mi nóż w ramię a ja swe kły w jego szyję.Wziąłem klucze z jego kieszeni.Wszystkie zwierzęta się na mnie spojrzały.Jak ich uwolniłem wybiegliśmy stamtąd i wszystkie szczeniaki powiedziały:
-Dziękujemy Ci bohaterze-ukłoniłem się.
Nagle każdy rozbiegł się w swoje strony.Ja położyłem się pot drzewem bo krwawienie nie ustawało.Zobaczyłem jakiegoś jelenia.Powiedział:
-Co Ci jest?
-Widzisz ratunek wymaga poświęceń
Wziął mnie na rogi i zasnuł,rana wyschła a nóż pozostał w niej.Merlin stwierdził że,nóż jest głęboko i do mnie najeży decyzją czy chcę mięć operację lub nóż zostanie. Pobiegłem na skałę.Przyszedł Kazan a ja zacząłem wyrywać sobie nóż z ramienia.
(Kazan?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz