- Nie chciał byś jej poznać... - Szepnęłam smętnie
- Proszę... - Błagał
- Tylko nie zacznij mi tu płakać - Zaśmiałam się po czym spoważniałam - Urodziłam się w... - Nie skończyłam, bo tuż za mną usłyszałam warczenie.
Natychmiast się odwróciłam.
Za mną stał Jerome wraz z Weedem.
Mieli zjeżoną sierść i odstające kły.
- Przez Ciebie - Zaczął Jerome - Kicze wybrała tego choler*ego Kazana! Gdybyś się nie wtrącała, Kicze na pewno wybrałaby mnie! - Warknął, po czym rzucił się na mnie.
Weed skoczył na Shad'ego, co nie było najlepszym rozwiązaniem, bo po 5 sekundach leżał na ziemi podduszony łapą basiora.
- Gdybym tylko stał się alfą, kazałbym wywalić Cię z watahy! Oczywiście własnoręczne najpierw zabitą prze ze mnie... - Syknął złowieszczo
Nie wytrzymałam.
Skoczyłam na młodego, niedoświadczonego basiora, który tak naprawdę był dla mnie pestką.
- A teraz zgi... - Nie dokończył, ponieważ dałam mu '' z liścia'' po którym poleciał metr do tyłu.
Gdy chciał się podnieść, skoczyłam na niego, i przycisnęłam go łapą do ziemi tak, że zaczął się dusić.
Po chwili zaczął krztusić się i pluć krwią.
Wtedy zrozumiałam, że trochę przesadziłam.
Shad, pobiegniesz po Merlina? - Poprosiłam, i nie schodząc z Jerome zaczęłam mówić ostrym głosem:
- Spróbuj jeszcze raz! Wiem, że jestem wredną, chamską i wkurzającą wilczycą, ale jakieś prawa muszą być - Warknęłam, po czym opuściłam łapę.
Nie wstał.
W tym momencie nadbiegł zdyszany Shady z Merlinem.
Wiedziałem, że on się nim zajmie, po czym oddaliłam się wraz z Shadem.
Poszliśmy na spacer.
- Tylko nie zacznij mi tu płakać - Zaśmiałam się po czym spoważniałam - Urodziłam się w... - Nie skończyłam, bo tuż za mną usłyszałam warczenie.
Natychmiast się odwróciłam.
Za mną stał Jerome wraz z Weedem.
Mieli zjeżoną sierść i odstające kły.
- Przez Ciebie - Zaczął Jerome - Kicze wybrała tego choler*ego Kazana! Gdybyś się nie wtrącała, Kicze na pewno wybrałaby mnie! - Warknął, po czym rzucił się na mnie.
Weed skoczył na Shad'ego, co nie było najlepszym rozwiązaniem, bo po 5 sekundach leżał na ziemi podduszony łapą basiora.
- Gdybym tylko stał się alfą, kazałbym wywalić Cię z watahy! Oczywiście własnoręczne najpierw zabitą prze ze mnie... - Syknął złowieszczo
Nie wytrzymałam.
Skoczyłam na młodego, niedoświadczonego basiora, który tak naprawdę był dla mnie pestką.
- A teraz zgi... - Nie dokończył, ponieważ dałam mu '' z liścia'' po którym poleciał metr do tyłu.
Gdy chciał się podnieść, skoczyłam na niego, i przycisnęłam go łapą do ziemi tak, że zaczął się dusić.
Po chwili zaczął krztusić się i pluć krwią.
Wtedy zrozumiałam, że trochę przesadziłam.
Shad, pobiegniesz po Merlina? - Poprosiłam, i nie schodząc z Jerome zaczęłam mówić ostrym głosem:
- Spróbuj jeszcze raz! Wiem, że jestem wredną, chamską i wkurzającą wilczycą, ale jakieś prawa muszą być - Warknęłam, po czym opuściłam łapę.
Nie wstał.
W tym momencie nadbiegł zdyszany Shady z Merlinem.
Wiedziałem, że on się nim zajmie, po czym oddaliłam się wraz z Shadem.
Poszliśmy na spacer.
Nagle... Zaczęłam myśleć na głos.
- ''Czy On mnie kocha? Czy przynajmniej lubi?'' - Wygadałam moje myśli.
(Shad? <3 Interweniuj xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz